Przez ostatnie dni bardzo intensywnie myslalam o tym, jakie beznadziejne dzienctwo maja dzieciaki, ktorymi sie opiekuje. I jak bardzo razacy jest udawany entuzjazm rodzicow wobec dzieciakow i brak jakiejkolwiek dyscypliny i wymagan.
Zaczne od tego ze codziennie rano dzieciaki dostaja mikrofalowe sniadanie - pancakes albo waffles. Lunch do szkoly tak samo sztuczny - chrupki, kanapki z chleba tostowego i szynki z dodatkiem wody, albo jakies jedzenia z restauracji typu pizza, albo cos a la hamburger. W samochodzie w drodze do szkoly kazdego dnia jest meksyk. Dzieciaki sie wydzieraja, kopia w siedzenia, nie laska odpowiedziec "dziekuje" na moje "milego dnia", zostawiaja po sobie bajzel. To samo jak ich odbieram, zawsze nadasani jak osy, zawsze chamscy i wredni, nie maja zadnego szacunku do mnie, komentuja moja jazde, to co sie dzieje na drodze i ogolnie zachowuja sie jakby zjedli wszystkie rozumy. W domu jedza precle, chrupki, ewentulanie cos z zamrazarki (pizza rolls, nuggetsy), ale pierwsze co robia to wlaczenie Xboxa i telewizji. I Disney Channel leci na okraglo dopoki matka nie wroci do domu. W miedzyczasie starszy pyskuje, i traktuje mnie jak czlowieka drugiej kategorii, rzucaja w domu pilka (tylko czekam az cos zbija i bede mogla sie smiac pod nosem). Oni sa uzaleznieni od Xboxa, kiedy mlodszy przegrywa to sie wydziera na caly dom i dostaje ataku furii, nie idzie ich odciagnac od ekranu. To przykre ze dzieci tak traca dziecinstwo, szczegolnie ze klimat tutaj sprzyja aktywnosci na zewnatrz. Poza tym te dzieci nie sa nauczone porzadku. Wiem, ze to moje zadanie po nich sprzatac i ze dzieci robia bajzel. Ale te dzieci robia taki balagan ze nie ma slow zeby to opisac, nigdy po sobie nie sprzataja. Wspolczuje im, takie zachowanie w doroslym swiecie w przyszlosci nie przejdzie. Co do hostki, to taka sytuacja jej odpowiada. Prawda jest taka ze ona w dupie ma te dzieci, mowiac kolokwialnie. Gdyby naprawde o nich dbala, to by przystala na moja propozycje gotowania im normalnych obiadow, albo chociaz sama by im cos zrobila chociaz w weekend. Zycie tych dzieci kreci sie wokol TV, Xboxa i dodatkowych zajec po powrocie ze szkoly. W weekendy tez albo telewizja albo jakies sporty. Szkoda mi ich. Jako dorosli nie beda mieli zbyt szczesliwych wspomnien. JA naprzyklad jak wspominam swoje dziecinstwo to widze, ze w weekendy jezdzilam z tata na zajecia jazdy konnej, albo na dzialke, ze zawsze jedlismy wspolnie obiad w kazdy weekend, i ze nigdy nie bylo to cos z zamrazarki tylko prawdziwy polski wspanialy obiad, ze czesto rodzinnie jezdzilismy na rowerach, albo chodzilam z mama na basen, i chodzilismy do kina i teatrow. Do szkoly tez dostawalam pyszne kanapki zrobione przez rodzicow, a ze szkoly odbieral mnie dziadek i kupowal mi bulki z makiem w piekarni naprzeciwko szkoly, a potem szlismy do Lazienek i spacerujac jedlismy lody i podziwialismy pawie. I wcale nie czuje jakiegos zalu, ze nie mialam Xboxa, albo iPhona (obaj chlopcy je maja, a maja dopiero 8 i 10 lat), i ze jak bylam mala to moglam z komputera tylko jak mama przyniosla swoj z pracy, a wlasny ze stalym internetem mielismy dopiero jak mialam 12-13 lat. Za nic bym sie nie zamienila z tymi dzieciakami. Moze maja wszystko co chca i robia co chca, ale wiem, ze moje dziecinstwo bylo o wiele bardziej radosne i szczesliwe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz